Czemu, cieniu, odjeżdżasz...... (Norwid)
Coraz mniej starego Nowego, Neuenburga w Nowem....zniknęły zakłady pracy, dawny hotel Concordia – po spaleniu się Klubu Sambor – przestał pełnić funkcję sali miejskiej. Mamy za to Zamek. Nie ukazuje się Głos Nowego, w którym drukowałaś wspomnienia o rodzinie Pilarskich. Tylko nieliczni noszą stare Nowe i Neuenburg pod powiekami, schowane w starych fotografiach i wspomnieniach...
Pięknieje Nowe, choć w zupełnie w innym kształcie, bez naszej nostalgii, bez naszego zauroczenia.
Świat, który znaliśmy, o którym rozmawialiśmy w listach, też odszedł w przeszłość – zdziwiłabyś Danko, co pisze się o Twoim ulubionym prezydencie Lechu...
Jedno ucieszyłoby Cię na pewno: Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa zdigitalizowała i upubliczniła przedwojenną Gazetę Nowska wydawaną przez Władysława Wesołowskiego. Mogłabyś bez przeszkód opisywać kolejne przygody Florentyny i jej krewnych w naszym nadwiślańskim i przedwojennym grodzie. Wiem to dobrze, bo korzystałaś z tego źródła dla swoich opowieści nowskich. Byłem pośrednikiem, teraz mogłabyś bezpośrednio zaczerpnąć z tego źródła.
Fenomen odejścia jest tak stary jak ludzkość. W każdej epoce znaleźć można refleksje na temat odejścia ze świata żywych, uwagi o wspominaniu i zapominaniu tych, którzy wcześniej zmarli. Tu przytoczę z Rozmyślań Marka Aureliusza zdanie: Wnet zapomnienie o wszystkim przyjdzie na ciebie. I wnet zapomnienie wszystkich o tobie.
Przemija świat i my wraz z nim. Posiadamy jednak dar pamięci, która czasami bywa utrapieniem. Kładzie się kamieniem na sercu. Wtedy marzymy, by zapomnieć, by oddalić się od tego bólu, tej straty. Jednak gdy chcemy przebywać nadal z kimś, kto dla nas wiele znaczył, był ważny, z którym rozłącznie jest niezrozumiałe i absurdalne – wówczas pamięć bywa darem bezcennym. Pomaga nam w tych rozmowach bezsłownych, przywołuje obrazy, listy związane z tym utraconym dalekim już a bliskim wciąż człowiekiem. Bo przemijanie w czyimś towarzystwie bywa łatwiejsze, bardziej znośne. Po prostu ludzkie.
Kolejny raz pod koniec wakacji rozmawiam z Tobą Danko – przypominam, przeglądam korespondencję. Pamiętam tamte wakacje AD 2011 – gdy dostałem – jak się później okazało – ostatni mail; wiersz z niego przypomniałem w napisanym wspomnieniu z roku 2012, dziś kończę to pisanie Twoimi słowami, które okazały się ostatnimi, jakie do mnie dotarły.
Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie, 23121959, czyli szneka, czyli na dzień dzisiejszy, jak powiedziałby mój ulubiony Lechu, wyglądem przypominająca zwierzoczłekoupiora.
Długo rozmyślałem, czy powinno się kogoś przypominać, wspominać takim właśnie zdaniem, które określa aktualny wygląd schorowanej osoby dwa miesiące przed jej odejściem, słowami Tadeusza Konwickiego – zwierzoczłekoupiór – za właściwe, stosowne. Przynajmniej dwa aspekty są istotne: w tym stwierdzeniu odnajduje Danka słowotwórstwo charakterystyczne dla Lecha Wałęsy, które czasami śmieszyło, bywało też odkrywcze, sympatii do którego nigdy nie kryła; a siebie traktuje bez rozczulania, bez roztkliwiania – i to jest właśnie cała Szneka, Ośmiocyfrowa – autorka wspomnień babci Wandzi o rodzinie Pilarskich; opowieści Florentyny. Potrafiła o najtrudniejszych sytuacjach opowiadać z humorem i poważnie. Z odrobiną kpiny i złośliwości oraz serdecznością nie zawsze spotykaną. Dlatego zdecydowałem się zacytować Jej słowa ostatnie jakie do mnie dotarły. Przecież nigdy nie spotkaliśmy się w realu, musiały wystarczyć nasze mejle i fotografie, cytowane wiersze.
Żegnam Cię dziś wierszem ulubionej Wisławy, którą tak chętnie czytałaś i cytowałaś.
Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci. Chwiejna waluta. Nie ma dnia, by ktoś wieczności swej nie tracił.
Toruń – Gdańsk 30 sierpnia 2018 r. Krzysztof i Irena |
Trudno uwierzyć, że nie ma jej wśród nas już tyle lat...