 Napisałem: osoby bliskiej, a przecież nie byliśmy rodziną, nigdy się nie spotkaliśmy i nie rozmawialiśmy z sobą w twarzą w twarz. Gdy Danka wędrowała uliczkami magicznego, naszego rodzinnego miasteczka mnie tam nie było, przyjeżdżałem po jej wizytach. By dowiedzieć się z wpisu na portalu, że była. Gdy ja przyjeżdżałem – jej nie było tu. Tak mijaliśmy się corocznie. Spotykaliśmy się za to na łamach portalu, w mejlach naszych. Ona młodsza o pokolenie pokazała mi, zresztą nie tylko mi, że: W kroplach dni powszednich tak samo jak w morzu całe niebo można zobaczyć (Maria Dąbrowska) Że Florentyna, że Stasiulek wędrując uliczkami Nowego stają się naszymi przewodnikami przeszłości. Potrafiła dni powszednie mieszkańców Nowego międzywojnia tak przedstawić, że oczarowani byliśmy urokiem tamtego prowincjonalnego życia pełnego barw, humoru i dowcipu.
Na kartach jej tekstów odnajdujemy urokliwe miasteczko wraz z jego mieszkańcami przeżywającymi dni po odzyskaniu Niepodległości. Ledwie dwie dekady pięknych lat w odzyskanym kraju. Na stroniczkach pamiętniczka Florentyny spotykają się postacie realne, mieszkańcy Nowego: dr. Neumann z Frydrychowskim, burmistrzowie z kupcami, obok pojawiają się postacie fikcyjne: Alfred Kapa wuj jej męża Stasiulka, jego koledzy z pracy: Arek i Zimek czy fotografujący Sat. Ta mieszanka prawdy i zmyślenia przemawia swoim autentyzmem i pięknem.
Niestety – nie będzie kolejnych odcinków Jej autorstwa. Ale na naszym portalu zawsze możemy odświeżyć wspomnienia, wrażenia lektur sprzed lat i zadumać się, wspomnieć tę, która pisała dla nas. Albert Einstein napisał: Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko.
Danka żyła chyba według drugiej opcji. Dla Niej wszystko, było cudem: Florentyna i każdy drobiazg, który zdarzył się mieszkańcom Nowego. Dla nas zaistnienie Szneki też jest (świadomie nie używam czasu przeszłego) cudem. Mieliśmy szczęście, że Ją poznaliśmy, że zdążyliśmy.
Krzysztof i Irena Toruń i Gdańsk, 30 sierpnia 2015 r.

|