Mało znane są dzieje czasopiśmiennictwa nowskiego. Znamy Głos Nowego, który od kilku lat przynosi wieści z parafii, miasteczka. Relacjonuje ważniejsze wydarzenia sportowe, kulturalne. Rozświetla zagadki przeszłości. Mało znane są dzieje poprzedników Głosu. W czerwcu ubiegłego roku przybliżałem – cytując dwa przykłady tamtej publicystyki – Gazetę Nowską. Postanowiłem spojrzeć na czasopiśmiennictwo nowskie całościowo.
Zajrzałem do Bibliografii czasopism pomorskich. Województwo bydgoskie , Toruń 1960 r. To praca zbiorowa pod red. Henryka Baranowskiego odnotowująca wszelkie druki periodyczne od 1589 do 1956 roku wydawane na obszarze wielkiego województwa bydgoskiego ( w skład którego wchodziły dawne województwa:bydgoskie,toruńskie i włocławskie. W tej zapoznanej publikacji odnalazłem dwa pisma związane z naszym miasteczkiem i jego mieszkańcami. Podaję w porządku chronologicznym. Pierwszym czasopismem ukazującym się dwa razy w tygodniu w języku niemieckim – było Der Weichselbote. Neuenburger Anzeiger. Wydawcą i redaktorem był Franz Nelson. Pismo wydawane w Neuenburgu (w Nowem) było w latach 1873 do 1918 roku. Tyle można wyczytać w owej Bibliografii. Byłaby to nie lada gratka zajrzeć do któregoś z roczników owego niemieckojęzycznego pisma. Niestety dwie gwiazdki przy tytule czasopisma oznaczają, że nie udało się odnaleĄć jakiegokolwiek egzemplarza Der Weichselbote . Również poszukiwania w centralnym katalogu Biblioteki Narodowej nie dały rezultatów. W zbiorach bibliotecznych na terenie Polski czasopismo Nelsona jest nieosiągalne. Może pojedyńcze egzemplarze lub jakieś roczniki zachowały się w zbiorach niemieckich? W tym względzie należałoby podjąć poszukiwania w niemieckim Instytucie Herdera, który specjalizuje się w zbieraniu druków w języku niemieckim. Rozpisałem się szeroko o piśmie, którego nie widziałem, być może nie zobaczę – ale potrafię sobie wyobrazić, że zawierało one (prawdopodobnie) ryciny, fotografie i gdyby je udało się odnaleĄć wzbogacilibyśmy naszą wiedzę o Nowem, mieszkańcach czy wreszcie tak charakterystycznych budowlach miejskich. Może udałoby się wówczas wyświetlić niektóre zagadki naszej przeszłości. Drugim periodykiem odnotowanym w Bibliografii czasopism pomorskich jest wspomniana Gazeta Nowska, która ukazywała się raz w tygodniu – najczęściej w soboty. Przypomnę, że właścicielem i redaktorem odpowiedzialnym był Władysław Wesołowski. Ukazywała się ona szesnaście lat od 1924 do 1939 r. Tu jesteśmy w znacznie lepszej sytuacji – Książnica Kopernikowska w Toruniu posiada prawie kompletne roczniki Gazety Nowskiej. To właśnie wertując tamte roczniki wypisałem z ich przytoczone historyjki drukowane w czerwcu roku ubiegłego. Wówczas też sformułowałem postulat, który przypominam: wkrótce doczekamy się czasów, że nasze wnuki nie będą mogły poznawać życia swych dziadków – bo gazety obrócą się wniwecz. Szanujmy je jak dawne dokumenty czy kroniki. Dlatego warto może przedrukowywać materiały bezpośrednio dotyczące Nowego? Może mój apel o chronienie zawartości Gazety Nowskiej zostanie wysłuchany. Myślę, że nadal jest on aktualny. Chciałbym by czytelnicy nabrali apetytu na poznawanie tego co p. Władysław Wesołowski i jego współpracownicy przekazywali z życia Nowego. O ile naczelny wyrazi zgodę – jestem gotów opracować przegląd różnych zdarzeń i ,pro memoria, tu przytaczać. Są to opisy, których nie znajdziemy w żadnych podręcznikach, opracowaniach, bo pokazują życie na gorąco, w jego dramatycznych, czasem podniosłych obrazach. Tytułem próby – przykład. Wiemy gdzie mieści się komenda policji w Nowem. No dobrze a od kiedy mieści się ona na ulicy Sądowej ( 19 lutego)? Zagadka ta przestaje być zagadką, gdy zajrzymy do Gazety Nowskiej nr 30, z 29 lipca 1933 r. - tam właśnie odnajdziemy poniższą informację.
PRZENIESIENIE BIURA POLICJI PAŃSTWOWEJ
Biuro Policji państwowej zostanie z dniem 1 sierpnia br. przeniesione do własnego domu przy ulicy Sądowej. Po likwidacji Inspektoratu szkolnego została ta nieruchomość przeznaczona do użytku Policji Państwowej. Tam ma być biuro Policji państwowej oraz mieszkanie przodownika. Dotychczas przez P.P. Zajęte lokale przy Pl. Zamkowym przeznaczone są na biuro elektrowni miejskiej i miejscowej straży pożarnej.( zachowano pisownię oryginału – mimo pewnych niekonsekwencji). Ta pięciozdaniowa notatka niesie wiele treści. Na ulicy Sądowej wcześniej mieścił sie Inspektorat szkolny. Biuro Policji mieściło się na Placu Zamkowym. Do dnia dzisiejszego właśnie na Placu Zamkowym mieszczą się pomieszczenia posterunku energetycznego i mieszkania jego pracowników – nieprzerwanie od 1933 roku. I refleksja: przemijają epoki historyczne, zmieniają się ustroje a tytuły własności są niezmienne!Ale to możemy stwierdzić poznając codzienność sprzed wojny. Skoro przypomniałem policję państwową, to może kryminalna opowieść pokazująca, że miała policja sporo pracy w Nowem. W nr 22 Gazety Nowskiej z 28 V 1937 r znajdujemy reportaż zatytułowany Ohydna zbrodnia W niedzielę w godzinach póĄno wieczornych odbyła się na ul. Nowej – koło stodoły p. Śliwińskiego – straszna i dotąd nie notowana w dziejach naszego miasta zbrodnia, pociągająca za sobą dwa młode życia. Winowajca zamordowania Hildegardy Irmlerówny, córki rolnika w Nowem, liczącej lat 21 oraz jej brata Heinza, 17 lat, jest Maksymilian Krupiński, z zawodu stolarz, który w ostatnim czasie porzucił pracę, nosząc się z pewnością z tą straszną myślą, swą dawniejszą kochankę pozbawić życia. Krytycznego dnia czekał K. na swą upatrzoną ofiarę, która wracała w towarzystwie brata i ciotki do domu. Rozległy się odgłosy strzałów, zabijając na miejscu wyżej wspomniane osoby. Znajdującej się przy nich ciotce na szczęście nic się nie stało. Podniosła ona krzyk i spowodowała przyjście pomocy. Zbrodniarz wtenczas uciekł do pobliskiego lasu. Usiłował się pozbawić życia, lecz to mu sie nie udało. W końcu oddał się w ręce policji, która odstawiła go do więzienia. Mordercę czeka surowa kara, jak i tego, który mu do tej ohydnej zbrodni pożyczył broń. Znowu - poznajemy życie miasta i jego mieszkańców - nie od strony badaczy przeszłości, podręczników, uczonych dysertacji – lecz po prostu w dramacie zakochanego i zazdrosnego stolarza. Poznajemy dramat młodych ludzi. Chciałbym by te dwa przekazy, wypisy z tamtej gazety wyzwoliły tyle energii, zaciekawienia, aby postulaty utrwalenia obrazów Nowego z czasopisma p. Wesołowskiego przebiły się do świadomości czytelników, mieszkańców Nowego oraz dzisiejszych włodarzy naszego grodu. Warto ocalić od zapomnienia owe wizerunki, konterfekty, portrety nowian z międzywojnia , ich zajęcia, troski i radości. To są takie same zabytki jak – pomniki architektury, budownictwa itp. Dzięki nim możemy poznać życie codzienne – cotygodniowe miasteczka. Znajdziemy tam wydarzenie sportowe, kulturalne, z życia organizacji młodzieżowych, społecznych. Warto to utrwalić. Warto poznać.
Biesowice w maju 2005 r. Kazimierz Pamuła
Komentarze
IKAdnia lipiec 02 2005 16:23:43 Z artykułu: Czasopisma wydawane w Nowem dowiadujemy się, że do końca lipca 1933 roku w budynku przy Pl. Zamkowym znajdowało się biuro Policji Państwowej. Pomieszczenia te zostały następnie przeznaczone na biuro elektrowni miejskiej oraz straży pożarnej. Kiedyś, w tym budynku znajdowała się również szkoła. Może ktoś wie w jakich latach?W latach 80-tych budynek ten został rozebrany, a na jego miejscu wybudowany nowy, w nim dzisiaj mieści się posterunek energetyczny i mieszkania dla pracowników.Pamiętam ,że przed rozbiórką starego również znajdowały się tam mieszkania.
mchrisdnia lipiec 02 2005 23:58:37 Rzeczywiście znajdowała się tam szkoła.Z pewnością w latach pięcdziesiątych.Chociaż mieszkałem niedaleko ,dzisiaj nie mogę skojarzyć sobie czemu tam nie uczęszczałem.
kapadnia lipiec 03 2005 19:58:15 Tak na placu Zamkowym skończyłem pierwszą klasę - wychowawczynią była p. Helena Kowalska póĄniej Cejrowska. To nie była szkoła - mioeściły się tu klasy początkowe - pierwsze; to wiem na pewno - czy drugie nie wiem. Wejście było z boku - na całą szerokość ciągnął się korytarzyk a wzdłuż budynku były dwa pomieszczenia lekcyjne. Gdzie dziś garaże - były WC - w drewnianej budzie, przerwę spędzaliśmy na placu. Miałem bardzo blisko do szkoły. Taki stan trwał kilka lat - bo mój młodszy brat też tam chodził do pierwszej klasy. Szkoda, że artykuyły zostały zamieszczone bez zdjęć - wysłąłem je 28 czerwca i już prawie tydzień są wykastrowane Tyle.
· Napisane przez
dnia styczeń 01 1970 ·
Kategoria: Głos Nowego · 5 komentarzy ·
6724 czytań ·
znalazlem ze kilka kilka numerow Der Weichselbote" znajduje sie w zasobach Internationales Zeitungsmuseum - nie sa dostepne online. Pisalem do nich o udostepnienie i ew. koszty ale nie odpisali ... Zdaje sie ze sa to jedyne zachowane egzemplarze, warto byloby wyciagnac od nich skany .