Na skraju lasu koło Bąkowa stoi stara trójkondygnacyjna kaplica przydrożna.Jest to prosta kwadratowa budowla z cegieł z zamurowanymi niszami w bocznych ścianach pierwszego piętra. Pod zadaszeniem na drugim piętrze znajdują się oflankowane filary.Ściany budowli są od dawna popękane,nie ma też świętych obrazów,a drewniane krzyże już przed laty zbutwiały. Mury kaplicy noszą ślady po kulach.Pochodzą one z 1806 roku, kiedy bronili się tu polscy żołnierze, chcący połączyć się z nacierającą od zachodu armią francuską. W roku 1812, gdy Napolenon zgromadził nad Wisłą swe wojska,część z nich obozowała również w pobliżu Bąkowa. Po klęsce , w czasie odwrotu zdziesiątkowanej armii napoleońskiej z Rosji, dwa oddziały wojsk kwatermistrzowskich zdołały szczęśliwie dowieĄć do Bąkowa kasę wojskową.Kiedy miały do pokonania Bory Tucholskie, postanowiono zakopać skrzynię z pieniędzmi w pobliżu tej przydrożnej kaplicy. Ktoś musiał ich jednak podejrzeć, gdyż pogłoski o zakopaniu wojskowej kasy wkrótce rozeszły się wśród okolicznych mieszkańców. Nikt nie potrafił jednak dokładnie wskazać miejsca ,gdzie zakopano skarb. Po kilku latach pewien kosiarz z majątku wyklepywał przed kaplicą kosę. Chcąc ją oprzeć usiłował wbić w ziemię kołek,ale natrafił na jakąś twardą przeszkodę.Żartem powiedział do swoich współpracowników:
-Tutaj jest zapewne zakopana kasa wojskowa Nie wiedział, że tak rzeczywiście było. Po niespełna godzinie, w porze obiadowej pod kaplicę podjechałą dwukonna bryczka, z której wysiadło trzech elegancko ubranych mężczyzn. Jeden z nich wyjął wielką mapę, oglądał ją, a następnie wskazał ręką towarzyszom na drzewo stojącee obok kaplicy.Widząc, że są obserwowani przez miejscowego owczarza, jeden z nich poprosił go, aby za dobrą zapłatą udał się do karczmy i zakupił dla nich różne trunki.Jak powiedzieli przyjezdni, zamierzali spędzić tam kilka godzin.podczas nieobecności owczarza jego owiec miał pilnować ich woĄnica, nie znający drogi do karczmy. Owczarz zgodził się na to, udał się w drogę, ale gdy wrócił po dwóch kwadransach z karczmy, nie zastał już nieznajomych mężczyzn.Świeże ślady koło kaplicy wskazywały, iż wydobyto tam coś z ziemi. Możliwe, że nieznajomi byli francuskimi oficerami przebranymi w cywilne ubrania, którzy przyjechali, by zabrać ukrytą tu kasę wojskową.
(Die Kriegskasse bei Bankau)
Na podstawie Legendy Borów Tucholskich wybór,tłumaczenie z jęz.niemieckiego i opracowanie Roman Apolinary Regliński