Kuczer w badejkach czyli języku naszej młodości.
Dodane przez dnia Styczeń 01 1970 02:00:00
Artykuł z Głosu Nowego z dnia 31-01-2004r




Przeczytałem (powtórnie; potrójnie; poczwórnie) książki Jerzego Sulimy - Kamińskiego ( rocznik 1928). Znajomym opowiadam - przynajmniej o "Moście Królowej Jadwigi", że to mój " Pan Tadeusz".

Zapewne dlatego, że przypomina słowa, którymi posługiwałem się w dzieciństwie. Wszystkie te badejki, kropusy, kuczer, dekel, berlinki, dukane kartofle, zylce, fizmatenta, szruber, glubka, laczki, pyda i inne - towarzyszyły memu wzrastaniu na Rynku. Wszak tu graliśmy w palanta, piłkę gdy plac ten nie był jeszcze wybetonowany.Mieli dorośli z nami kłopot - wszak nie raz szyba wystawowa prysła.

Dawno słowa te zostały wyparte przez literaturę, polszczyznę wtłaczaną przez nauczycieli; wyrugowane przez szkołę. Pamiętam je wszystkie i jeszcze inne. Jednak żeby wydobyć je z niepamięci, z zapomnienia potrzebna była lektura " Mostu królowej Jadwigi". Pamiętam smak glubek. Tych dzikich " z gór" - rosnących przy opuszczonych domach - tam nad Wisłą. Pamiętam berlinki sunące Wisłą w górę i w dół rzeki. I szruber i laczki. Badejki były rozmaite - zanim nastały te kupowane w sklepach slipy.

Przeczytałem wszystkie książki autora "Mostu". Szukałem w nich młodości moich rodziców i własnego dzieciństwa. Znalazłem słowa, które towarzyszyły mi w domu, na ulicach, wśród ruin, na plantach i w "górach". Odnalazłem w nich nasze dzieciństwo. Po rozmyślaniach stwierdzam, że tamten " odnaleziony czas ", tamten powieściowy czas - to czas Mamy, Taty i ciotek. Ale....

Odnalazłem swoją pomorskość i Kociewie. Natomiast tamte relacje o powojennej ( 1920 r.) Bydgoszczy i jej mieszkańcach; autochtonach - Pomorzakach nie jest opowieścią o losach naszych rodzin. Pamiętam, że ród Watusów ma swoje korzenie tak samo jak Pamułów - gdzieś w Galicji. To właśnie ojciec narratora "Mostu" - ciągle gniewa się na "antków", "galicjoków", "Kongresiaków" - za zajmowanie najlepszych posad i za konkurencję na rynku pracy.
Moi dziadkowie i rodzice są obecni w tej książce - ale jako ci, co napłynęli ku utrapieniu rodowitych Pomorzan. Ja w odróżnieniu od nich, tu się urodziłem i nasiąkłem gwarą kociewką. Tak mówiono wokół - ja wraz z nimi. Pamiętam przezwisko jakim mnie, noszącego okulary, ścigano: "Okularysta nasrał w kista."

Wśród zabaw na placu - Budziaki, Snaze, Franki, Zubka, Hince, Zimni, Pamuły[ to nazwiska moich kolegów ] - bawiliśmy się razem. Nie było lepszych, ani gorszych. Myślę, że gwara ( język) nas jednoczyła; równała. Biegaliśmy na góry by puszczać drachle. I cieszyliśmy się jak szybował hen nad Wisłą, prawie nad Nebrowem. Nikt z dorosłych nie organizował tych naszych zabaw. Dorośli zarabiali na życie, na naszą przyszłość.

Szukając rodziców w ich własnych czasach - bydgosko - toruńskich - odnalazłem korzenie ich oraz mojego antkowstwa okazało się bowiem, że po dziadkach jestem z Galicji. I po mieczu, i po kądzieli. Dlaczego czytelników raczę taką sentymentalną wyprawą w czasy dzieciństwa mego i serdecznie wspominanych kolegów.

Wiele na łamach " Głosu " mówi się o kociewskim rodowodzie. Centrum Zamek wspiera imprezy regionalne. Tereska ( nb magister od gwary kociewskiej) raczy nas opowiastkami kociewskimi. Proponuję czytelnikom żebyśmy wspólnie, kolektywnie zechcieli owe pamiętane słowa zbierać i podawać do wiadomości redakcji " Głosu ", która owe czytelnicze znaleziska będzie ogłaszać i tak z biegiem czasu powstanie słownik mieszkańców Nowego - gwary kociewskiej z tych okolic.

Antek z Pomorza


Polecam czytelnikom zainteresowanym dziejami Pomorza książkę; Jerzy Sulima Kamiński, Most Królowej Jadwigi,wydania różne; tom 1 opowiada o 20 - leciu międzywojennym; tom 2 przedstawia czasy okupacji; tom 3 opisuje losy bohaterów w latach 1945 - 1956.
Głos Nowego 2004 Kaziemierz Pamuła