Co się stało z pamięcią,/ Że taka przewiewna?... (Erwin Kruk, Pamięć)
Rok temu w ostatnim dniu wakacji odeszła.Zostawiła tu małą gromadkę tych, którzy znali Sznekę z glancem, czekali na każdy odcinek Pamiętnika Florentyny, a przede wszystkim cenili jej odkrywcze i pełne humoru komentarze, które zaginęły w odmętach nowskiego portalu.
W moim laptopie zgromadziłem w jednym miejscu całą naszą korespondencję. Gdy nad Stawkami zbierają się czarne chmury lub pomykają ku nam jakieś burze ( dziejowe czy atmosferyczne) – zaglądam, kartkuję kilkadziesiąt stroniczek naszych emalii – i przenoszę się w krainy poetyckie, w klimaty Szymborskiej, Gałczyńskiego a bodajże Przerwy-Tetmajera przez Dankę celnie wybrane, wkomponowane artystycznie.
Każdy zgon to oddalenie. To wędrówka w zaświaty, na drugą stronę linii czasu, po lewej stronie zera bezwzględnego. Nasz czas liczy się w dodatnich liczbach, jej w licbach ujemnych. Właśnie oddaliła się od nas na minus jeden i ten minus będzie trwał, będzie uwierał, tylko liczby w porządku wzrastającym będą informować ile to lat jesteśmy przez nią opuszczeni.
Przypuszczam, że najlepszym wspomnieniem będzie przedrukowanie jej tekstu – nie znanego, nie drukowanego; wyciągniętego ze stosu listow. Wklejam całość.
4 listopada 2010 11:25 PODZIEKOWANIA
Witaj mój wirtualny przyjacielu,
dziękuję za piękną i nostalgicznie jesienną przesyłkę.
Nie potrafię pisać wierszy, ale spróbuję opisać Ci mój zachwyt jesiennym kolorytem naszych ogrodów i lasów.
Jesienne anioły mają najwięcej pracy.
Od rana trwa zamieszanie w chmurach.
Niektóre z aniołów przygotowują barwniki: zielone, żółte i czerwone; inne mieszają je pracowicie we wnętrzach grubych, ciemnoniebieskich obłoków.
Na obrzeżach przestworzy trwają nieustanne zgrupowania pozostałych aniołów i anielic, które trzymając się obłoczków i wyposażone w wielkie pędzle kierują się ku ziemi.
Przystają na chwilę nad konarami drzew, bezszelestnie zsuwają się w stronę krzaków.
Tu mazną trochę, tam kilkakrotnie przesuną niebiańskim pędzlem po liściach.
Najmniejsze z aniołów to największe łobuziaki. To one podkradają się delikatnie na swoich skrzydłach i malutkim patyczkiem zanurzanym w kolorowej farbie dodają liściom niewielkie kropeczki i esy floresy.
A kiedy nikt nie widzi, dmuchają w takie liście i kierują je w stronę ludzi. I chodzą sobie tacy ludzie po świecie z liśćmi przyczepionymi do włosów i płaszczy. I nawet nie wiedzą, że otrzymali właśnie przesyłki aż stamtąd – hen, z góry.
Ach, te anioły jesienne ……..
Co do Florentyny, to przygotowałam kilka kart z pamiętnika. Wstawię je na portal, gdy opadną emocje wyborcze. Teraz miasto żyje innym rytmem i potrzebami. Oby udało się wybrać najlepszego gospodarza i sprawną ekipę pomocników. I to nie tylko w Nowem…….
Pozdrawiam serdecznie i jesiennie, pora już na spacer wzdłuż brzegu morza i raz jeszcze dziękuje za piękną przesyłkę -
23121959
Tak pisała Ośmiocyfrowa na kilka miesięcy przed niechcianym finałem. Kiedy wkrótce znowu nastanie jesień i anioły i anielice zaczną barwić liście pomyślcie o Dance, o Florentynie, o Sznece z glancem...
Toruń, 29 sierpnia 2012 /kapa/