Sen pana Mariana
Dodane przez dnia Styczeń 01 1970 02:00:00
Sen pana Mariana

Raz Marianek po hulance
Legł w swem biurze na leżance,
A że bardzo był zmęczony,
Wnet go objął sen w swe szpony.
Śniło mu sie, że nie żyje -
Ciało jego w grobie gnije.
Duch zaś jego tak zwolniony,
Frunął sobie w górne strony.
Na księżycu odpoczywał,
PóĄniej różne gwiazdy mijał,
Aż zmęczony, i to srodze
Spoczął znów przy mlecznej drodze.
Potem skręcił na lewicę...
Nagle trafił na djablicę ,
Która, gdy go zobaczyła,
Tak do niego przemówiła:
Co ty robisz tu za dziwy?
Przecież jesteś jeszcze żywy!
A szpukujesz z takim szykiem,
Jakbyś był już nieboszczykiem!
- Na to Marian w kucki siada,
Do diablicy tak powiada:
Jak ja wiem i powiadają,
Z piekła diabły uciekają,
Skąd na świat nasz przylatują
I ludziska srodze psują.
A że przez to ludzie giną,
Chcą zalepić piekło gliną,
By się diabli w nim upiekli
I już więcej nie uciekli.
- O tem dobrze ja wiedziałam
I na ciebie tu czekałam,
By ci popsuć, dziadzie stary,
Tak szkodliwe nam zamiary.
Plemię diabłów by się wściekło,
Gdybyś nam zalepił piekło.
My o tobie wszystko wiemy,
I do piekła nie wpuścimy!
Że tam sobie trochę pijesz,
I u Borka kogoś zbijesz,
Choćby z mordy krew im ciekła,
To zasługa nie dla piekła.
Bo czyniłeś tak z natchnienia
Dla bliĄniego naprawienia...
Ni chcę mówić ci tu wiele,
Lecz przypomnę, żeś w kościele
Był pobożnym i wzorowym,
Jakich mało w twojem Nowem.
Nawet piecyk zbudowałeś,
Dla kościoła darowałeś,
Żem ze złości się wnet wściekła!
Taka praca nie dla piekła.
Takich zdunów nam nie trzeba !
A czy wpuszczą cię do nieba?
Mnie już o to łeb nie boli,
Czy Piotr święty ci zezwoli,
Byś mu świętych pokryjomu
Wyprowadzał z niebios domu
Samochodem, jak czyniłeś
w twojem Nowem. Wywoziłeś
Przyjacieli aż do Zblewa,
Kopytkowa i Tczewa,
Że z radości oniemieli
I powtórki znów by chcieli !
A gdy biednych, gdzie ujrzałeś
Wszystko dla nich kupowałeś
Czy to piwo, czy chodaki,
Czy wypchane mięsem flaki.
Więc nie z mojej już to winy,
Że za takie twoje czyny
Nie zobaczysz nigdy piekła!
Więc spamiętaj com ci rzekła!
Teraz zwrot do mlecznej drogi-
A wyciągaj dobrze nogi -
Na księżycu odpoczywaj,
Tylko rogów mu nie zrywaj.
Stamtąd spuść się do Nowego
I do cielska wleĄ znów swego.
- Gdy wyrzekła to diablica,
Skrą splunęła do księżyca
A Marianek aż podskoczył,
Gdy w jej pysku ogień zoczył.
Zrobił zwrot w wskazaną drogę,
Wtem – łbem rąbnął o podłogę.
Zerwał prędko się na nogi,
Ale na łbie miał juz rogi.
- Dwa jak pięście wielkie guzy -
A stos kafli poszedł w gruzy.

(D.F.)





Kolejny utwór p. Dominika Frydrychowskiego - pierwodruk Gazeta Nowska nr 42 z 21 paĄdziernika 1933r.
Możemy poznać wiele szczegółów z życia naszgo miasteczka w 20-leciu międzywojennym. Jak choćby wzmianka o bójkach u Borka - czyli w restauracji /hotelu/ p. Borkowskiego. Wedle Małego słownika kociewskiego - szpukować - pracować w nocy, hałasować. (s. 101)
Miłej lektury - kapa