 Na początku wspomnienia wklejam fragment ostatniego Jej mejla: 26 czerwca [2011] 17:59 Bieżące to i owo
Witam mój Wirtualny Przyjacielu, na początek trochę informacji o mnie. Dzisiaj miałam ósme naświetlania. Przed mną jeszcze dwa. Czy jest lepiej? Trudno mi powiedzieć. Wiem tylko, że nie jest dobrze. Dokucza mi brak równowagi, nadal bardzo słabo słyszę na prawe ucho, paraliż lewej strony twarzy, no i ten wzrok. Jednym słowem, ledwo widzę, słyszę i chodzę. Wszyscy lekarze zgodnie stwierdzają, że stan jest w tej chwili bardzo poważny i ja też tak to odczuwam. Nie wiem tylko, czy zmiany idą ku dobremu, czy też wszystko obróci się w tą najgorszą stronę. Na początku tego tygodnia będę widzieć się z radioterapeutą, onkologiem i być może z okulistą, tak więc będzie czas i pora na rozwiązanie (!) wszystkich tych problemów. No i przed mną trudna decyzja, bardzo trudna, może jedna z najważniejszych w moim życiu; czy to już końcowe hospicjum? Jeśli tak, to już się z tym pogodziłam. Gorzej w tej kwestii wygląda moja rodzina;
Ostatni etap, ostatnie dwa miesiące życia, dziś z perspektywy pięciu lat, które minęły od śmierci Danki, są tylko wspomnieniem minionego. Post factum, po zakończeniu życia, pracy, zabawy spoglądając wstecz, jesteśmy w stanie ocenić przebytą drogę. W trakcie, gdy praca, zabawy i życie trwają, nasze oceny są warunkowe. Potem stają się ostateczne i nieodwołalne. Im więcej mija czasu od odejścia,pożegnania wydaje się, że nasze gorące myśli, uczucia stają się letnie, przewiewna pamięć zapomina wbrew nam samym niegdysiejsze zdarzenia, radości i smutki.
Pozostały mejle, wpisy na portalu, Jej wspomnienia o rodzinie Pilarskich oraz pamiętniki Florentyny. Miała wiele planów i rozpoczętych prac, o których wspominała w swych listach. Pisała większą całość o rodzinie Wojnowskich. Gromadziła materiały do artykułu o przedwojennej pielgrzymce nowian do Wilna. Wybierała się na Florydę do brata, aby zerknąć do rodzinnego kuferka w poszukiwaniu śladów, komentarzy do serii zdjęć przedwojennych. Nawet dla Niej robiłem kwerendę w Gazecie Nowskiej... Choroba przekreśliła plany, zniweczyła zamiary.
Czytam nasze rozmowy i dziwię się jak niewiele było tam o choróbsku. Tyle tylko, że przerwy między listami stawały się coraz dłuższe.
W tym czasie, przeżytym od końca wakacji w 2011 roku do dziś, tyle się zdarzyło na świecie, w Polsce, w Sopocie i w Nowem...a przecież wielokrotnie powracałem do naszej znajomości i przyjaźni, wcale nie z okazji kolejnej rocznicy śmierci Danki. Ze zdziwieniem, by nie napisać ze zdumieniem, spostrzegam, że niektóre plany, czyny poddaję naszej milczącej dyskusji – co by na to powiedziała Szneka; jaki wiersz Wisławy Szymborskiej, czy aforyzm Leca przypomniałaby?
Żegnałem ją – nie wiedząc wcale, że jest to ostatni raz, gdy składam życzenia urodzinowe, świąteczne i noworoczne, trzy w jednym – żartobliwym niby-wierszykiem:22 grudnia 2010 14:46 Na urodziny i święta....
Jakkolwiek bądź
Gdziekolwiek bądź
Cokolwiek bądź
Po prostu bądź;
by skoczyć na Florydę, aby zajrzeć do rodzinnej kistki (kuferka),
by Florentynę w świat wprowadzać;
by czytać, cytować Szymborską - damę z Orłem Białym (wkrótce) -
by rozweselać, prowokować, pochwalać na portalu userów;
tego i wiele różnorakiego co los zdarzy
życzę
urodzinowo;
świątecznie;
noworocznie;
i dundrowato w imieniu nas wszystkich. Kapa
Nie wiem jaki aforyzm Ośmiocyfrowa wybrałaby do kolejnego listu, ja, gdy dumam o naszej znajomości, przypominam ten, z bogatej kolekcji, mistrza Leca: Nie pytaj Boga o drogę do nieba, bo wskaże ci najtrudniejszą. Gdy spoglądam wstecz,na lata i miesiące naszej znajomości, gdy patrzę na Jej dni ostatnie niedocieczonego wątku, myślę, że taką wędrówkę ona odbyła i prawdopodobnie teraz przygląda się nam, siedząc na chmurce przepływającej za moim oknem...
Toruń,Gdańsk, sierpień 2016 r. Krzysztof i Irena |
Pamiętamy o tych co odeszli, ale pozostali w naszych myślach i sercach. To daje im nieśmiertelność, są wciąż obecni. Ich odejście wyzwala pewien rodzaj smutku, którego nie zawsze umiemy wytłumaczyć, ale wspomnienia pozostają i stają się częścią teraźniejszości, czyli nie odeszli na zawsze, bo pamięć o Nich trwa.